Zamiast pożądanej reakcji na przywołanie – pies rzuca się w pogoń za tropem zwierzyny. Albo za psim kumplem, z którym właśnie zechciał się wyszaleć. A może – nagły wybuch petardy sprawił, że czworonóg pognał ile sił w nogach, nie zważając na prośby właściciela? Albo… dał nogę przez dziurę w płocie, o której nie mieliśmy pojęcia? Ewentualnie – może zwęszył, że w okolicy jest sunia z cieczką i zakochany na zabój, nie zważając na konsekwencje, pobiegł walczyć o tę miłość? Nawet najlepiej wychowany psiak, którego nigdy nie podejrzewalibyśmy o włóczęgostwo czy bycie uciekinierem – może nas kiedyś zaskoczyć. Żeby zapewnić sobie odrobinę większy spokój ducha – można dmuchać na zimne i zawczasu rozważyć zakup GPS dla psa, który pomoże nam namierzyć ukochanego towarzysza, bez rozpaczliwych ogłoszeń na Facebooku i okolicznych słupach. My postawiliśmy na urządzenie Tractive, o którym napomknęłam już we wpisie Bezpieczny pies na spacerze.
W skrócie
Jestem straszną gadułą, więc dla niecierpliwych: Czy kupiłabym ponownie ten sam GPS dla psa? Tak. A jeśli zapytalibyście mnie, jaki lokalizator kupić – poleciłabym nasz. Z czystym sumieniem, bez współpracy z firmą (to nie jest materiał sponsorowany). 😉 Poniżej opisuję zalety i wady, odnoszę się do opisów na stronie producenta i komentuję je przez pryzmat własnych doświadczeń. Mam też dla Was małą niespodziankę na koniec, jeśli chcielibyście iść w nasze ślady i przemierzać świat z GPS-em na obroży. 🙂 No, to jak już w skrócie wszystko wiecie – zapraszam wytrwałych do lektury mojego klasycznego słowotoku.
GPS dla psa nie usprawiedliwia braku treningów
Na wstępie tej recenzji jednak chcę mocno podkreślić: Nie ma lepszego sposobu na zapewnienie bezpieczeństwa psu, niż doskonałe opanowanie kilku podstawowych komend. Pies powinien wrócić, kiedy go wołamy, zatrzymać się, kiedy go o to prosimy i zostawić/wypluć to, czym się zainteresował, jeśli słyszy, że tak byśmy sobie życzyli. Z tych podstaw pracy z psem nie ma zwolnienia i wyjścia na skróty. I choćbyśmy mieli najbardziej krnąbrnego ucznia pod opieką – nic nie usprawiedliwi zaniechania prób i dążenia do najmniejszych postępów. Bez tego narażamy go na ogromne niebezpieczeństwo. A siebie na mnóstwo stresu (ja czasem mówię Forysiowi, że jak będzie forysiował, to kupię sobie innego psa, ale nie miejmy złudzeń: ŚCIEMNIAM, a on nic sobie z tego nie robi).
Z drugiej strony – musimy pamiętać, że pies jest zwierzęciem (nawet, jeśli mimowolne próbujemy go antropomorfizować). Nie wierzę, że zawsze można mieć całkowitą pewność, że komenda zadziała. I nawet mając 99% pewności – warto w jakiś sposób wesprzeć się, by odrobinę nadrobić ten pozostały 1%. Dziś chcę zaprezentować Wam gadżet, który ratuje mnie przed przedwczesnym siwieniem na spacerach: GPS dla psa firmy Tractive.
Jednak, co ważne, on ma wskazać lokalizację psa. Tylko i aż. Nie przyprowadzi go, nie powstrzyma przed czymś niebezpiecznym. Wyłącznie pokaże, gdzie się znajduje.
Jak wybrać GPS dla psa?
Mnogość ofert i rozwiązań wcale nie ułatwia wyboru idealnego urządzenia. Rozmaite wzory, funkcje, ulepszenia, abonamenty, parametry, baterie, czas odświeżania i rozpiętość cenowa… Można dostać zawrotu głowy!
Po zakupie psa zaczęłam poważne poszukiwania GPS-a. Nie chciałam inwestować milionów, bo umówmy się – psiak i tak pochłania sporą część domowego budżetu. Sama cena szczeniaka to pestka, w porównaniu z wizytami u weterynarza, szczepieniami, zabezpieczeniem przed kleszczami czy podstawową wyprawką. Zatem łatwo nie było – albo brakowało mi w urządzeniu kluczowych funkcji albo… GPS był w cenie małego samochodu. NIC POMIĘDZY.
Postanowiłam wertować internet tak długo, aż znajdę coś, co mnie zadowoli. Szczeniak nie daje nogi zbyt często, bo jest boidupą. Czyli mogliśmy pozwolić sobie na chwilę poszukiwań. Wiedziałam, że zależy mi na:
- Wytrzymałej baterii – GPS dla psa na jeden spacer odpada.
- Wodoodporności – wtedy jeszcze nie wiedziałam, że mój pies gardzi wodą. Ale tak czy siak żyjemy w Polsce – tu ciągle pada!
- Globalnym zasięgu – znajdowałam urządzenia na zasadzie walkie-talkie, gdzie część była mocowana do psa, a część do właściciela. Nie muszę chyba dodawać, że mnie to nie przekonało? Zgubienie zasięgu po paruset metrach czy nawet 4 km to dramat.
- Szybkim odświeżaniu pozycji – sprzęty z chińskiego portalu zakupowego czasem kusiły, ale na litość – odświeżanie co 15 sekund?! Toż to wieczność dla biegnącego ogara (a nawet jamnika!) – wyczuwałam niezłą grę w ciuciubabkę w razie czego.
Nie jest to przesadzona lista, prawda? A mimo to, kiedy dokładałam do tego kryterium sensownej ceny – nie było kolorowo. Najważniejsze jednak, że wiedzieliśmy, czego chcemy. To już naprawdę połowa sukcesu. 😉
Kiedy namierzałam produkty, które teoretycznie spełniały moje oczekiwania – wertując opinie odkrywałam, że sygnał się gubi, że sieć słaba, że lokalizacja niedokładna. No i klops. Szukanie od nowa. Byłam już nieco zrezygnowana i niemal nie zamówiłam urządzenia z nieprzyzwoicie długim czasem odświeżania pozycji.
Na Tractive natknęłam się na jednej z grup na Facebooku – sąsiedzkiej, psiarskiej. W komentarzach. Jakoś w wątku pobocznym. Przypadkiem. I TO BYŁO TO!
Do brzegu: podstawy Tractive!
Małe, niepozorne urządzenie, które ma wszystko, czego potrzebuję. Do tego dostępne szybko (przesyłka dociera w ciągu kilku dni) i w rozsądnej cenie. Czy ten GPS dla psa może zyskać miano idealnego? Oceńcie sami. 🙂
Co znajdziemy w przesyłce?
Przesyłka dotarła do nas dobrze zabezpieczona. W niewielkim pudełeczku znalazły się:
- Lokalizator GPS dla psa
- Klips na obrożę/szelki do zamocowania urządzenia
- Kabel do ładowania
- Instrukcja obsługi (również po polsku)
- Naklejki, które mogłyby działać jak adresatka
A co obiecał nam producent?
Producent na swojej stronie szeroko opisuje cechy lokalizatora dla psa. Poniżej przedstawię zapisy ze strony wraz ze swoim komentarzem:
„Śledzenie pozycji i monitorowanie aktywności z dowolnego miejsca na świecie”
Zgadza się. 😀 Można podglądać postępy spaceru psiaka z wygodnej kanapy, jeśli towarzyszy mu akurat inny człowiek. Fajna opcja, kiedy mam przygotować kolację na powrót chłopaków. 😉
„Tryb LIVE — aktualizacja pozycji co 2–3 sekundy”
To coś, co bardzo przekonało mnie do Tractive. Rzeczywiście, na żywo możemy oglądać na mapce, gdzie jest nasz pies. I w którym kierunku się porusza. Zobaczymy też w jakiej odległości jest od nas, na jakiej wysokości oraz jak szybko się przemieszcza. Biegnie? Stoi? Przechadza się powoli? To wszystko może dostarczyć nam naprawdę cennych informacji. Tryb LIVE sam się wyłącza po określonym czasie, co pozwala na oszczędzanie baterii. Plus dla zapominalskich!
„Otrzymuj powiadomienia, gdy Twój pies zawędruje za daleko od domu”
Akurat tej opcji raczej nie wykorzystuję. Jest delikatnie mówiąc… kiepska. Kiedy na wakacjach ustawiliśmy „bezpieczną strefę” na obszarze domku z ogródkiem – zdarzało się, że telefony alarmowały, że Foryś ją opuścił, mimo że nawet nie wytknął nosa poza legowisko. Grzebiąc w opiniach – widziałam, że nie tylko u nas pojawił się ten problem. Na szczęście – traktowaliśmy to jako dodatek, a nie podstawę. Nie ubolewamy, że kuleje. Mieszkamy w bloku, więc nie ryzykujemy też, że Foryś nam pryśnie z ogrodu w jakiś magiczny sposób.
„Korzystaj z najlepszych rozwiązań do śledzenia pozycji dzięki najnowocześniejszym technologiom”
Cokolwiek to znaczy… 😉 Tak czy siak – pozycja określana jest naprawdę dokładnie. Testowaliśmy GPS zarówno w miejskiej dżungli, jak i na prawdziwych odludziach, gdzie wielokrotnie sami mieliśmy problemy z zasięgiem własnych telefonów. Mamy różne sieci, więc mogliśmy przekonać się, że nawet jak ja lub Michał nie mamy zasięgu – Foryś na jego brak nie narzeka. A to już było dla nas BARDZO ważne. Raz w roku jedziemy choć na kilka sierpniowych dni na straszne zadupie… 😉
„Nie bój się zmoknąć! Wodoodporność 100% pozwoli cieszyć się każdą przygodą”
Widzieliśmy psy wyposażone w Tractive, które pływały w najlepsze. A z urządzeniem nie działo się nic złego. Nie był to wprawdzie Foryś, bo Księciunio do wody wchodzi maksymalnie do kolan… 😉 Jeśli chodzi o opady – lokalizator również sprawdza się bez zarzutu. Nasz pies nie wybrzydza na pogodę. Może się lać z nieba wiadrami, a on spokojnie kroczy, węszy i rozmyśla nad sensem życia. A na nim GPS. W doskonałej kondycji. Działający. I w zasięgu. 🙂
„Pojemna bateria, która działa nawet przez 5 dni”
No, tu bym tak nie szalała, chyba że w nowym modelu zrobili jakąś rewolucję… 😉 Kiedy w wakacje używaliśmy Tractive non stop (był wciąż włączony i przyczepiony do psa) – niestety, ładowaliśmy go codziennie. Bardzo żałowałam, że nie kupiłam dodatkowej baterii. Jednak teraz włączamy GPS tylko na luźne spacery. I przy takim użytkowaniu – bateria wystarcza na ok. 4 dni. Szkoda tylko, że w rankingach aktywności spadamy (o tym zaraz)! 😀 No i przed dłuższym spacerem w nowym miejscu: obowiązkowe ładowanie na full. Bo ostatnie 20% znika w oka mgnieniu. Nie wiem, czy rzeczywiście tak przyspiesza, czy stres jakoś zagiął mi czasoprzestrzeń. Muszę jednak przyznać, że powiadomienie, że bateria jest prawie pusta i świecące się na moim telefonie 4%, kiedy pies odbiegł w najlepsze, by znaleźć miłość swojego życia – nieco podniosła temperaturę. Nauczka na zawsze. 😉
GPS dla psa – dodatkowe bajery od Tractive
No cóż, każdy z nas ma w sobie, choć w minimalnym stopniu – małego gadżeciarza. I ten gadżeciarz na pewno się ucieszy z kilku dodatkowych bajerów, które nie są niezbędne, ale dodają urządzeniu kilka punktów.
Monitorowanie aktywności
Ta funkcja teoretycznie pozwala kontrolować kondycję psa i jego poziom aktywności. Pozwala też na porównanie z podobnymi psami (jest możliwość wyboru rasy, ale możemy też porównywać, po prostu, z podobną wielkością). Trochę jak fit opaska dla człowieka. 😉 Można ustawić sobie dzienny cel aktywności, zdobywać trofea za osiąganie tego celu itp. Pojawia się tu element grywalizacji. Możemy porównywać się ze znajomymi lub psami z okolicy (rankingi dzielą się na: globalny, rasa, lokalny i znajomi).
Osiągnięciami można się też dzielić – przesyłać je znajomym lub udostępniać w mediach społecznościowych. Kto wie, może z użytkowników Tractive wywiedzie się jakaś psiarska Chodakowska, która zainspiruje do aktywności kolejnych właścicieli czworonogów? 😉
Teoretycznie, aplikacja pokazuje nam spalone kalorie przez psiaka. Nie jestem przekonana do precyzji tych danych, bo jednak nie opiera się w żaden sposób na tętnie itp. Pamiętajmy, że urządzenie przyczepione jest do szelek lub obroży, nie ma jakiś wyszukanych czujników. Z drugiej strony, te dane mogą dawać jakikolwiek obraz sytuacji. 😉
Przez to że my włączamy urządzenie tylko jak puszczamy Forysia luzem – raczej nie przodujemy w rankingach… 😉 Musimy z tym żyć! Albo kupić ze dwie zapasowe baterie. ^^
Historia pozycji i mapa termiczna
Tu mamy już, moim zdaniem, nieco bardziej interesującą opcję. W historii możemy oglądać nasze trasy spacerowe. A jak psiak dał nam nogę, na mapie termicznej sprawdzimy, w którym miejscu spędził najwięcej czasu. Może warto zerknąć, co go tam zatrzymało? Mapa może pokazać nam ulubione miejsca naszego psa. I pomóc trochę urozmaicić spacery, jeśli widzimy, że na jednym obszarze mamy już strasznie czerwono! 😉 Wszak pies ma ogromną potrzebę eksploracji – to ciekawska bestia jest!
Światełko i dźwięk
Za pomocą aplikacji możemy też włączyć światełko lub dźwięk na lokalizatorze. To przydatne funkcje, jeśli akurat nie możemy namierzyć urządzenia. 😉 Światełko wykorzystywaliśmy też po zmierzchu, kiedy widoczność Forysia znacząco malała. Jednak nie jest ono tak wyraźne, jak byśmy chcieli, więc finalnie postawiliśmy na osobną lampkę LED.
Nie taki abonament straszny, jak go malują
Większość urządzeń, które sprawdzaliśmy – wymaga wykupienia abonamentu. Nie jest to szczególnie zaskakujące – w końcu firma musi na czymś zarabiać w dłuższej perspektywie. 😉 Na AliExpress możecie kupić GPS dla psa, w którym ominiecie konieczność opłat abonamentowych. Ale tylko teoretycznie – bo przecież jakąś kartę SIM trzeba do urządzenia włożyć. A ona przecież też nie jest za darmo. Dodatkowo, takie urządzenie może pozostawiać wątpliwości, co do swojej wodoodporności. Wszystkie, które przeglądaliśmy – miały sporo wad. Finalnie – naszym zdaniem, lepiej było już pogodzić się z tym abonamentem. Przecież znowu nie takim wysokim. Tabelkę z rodzajami abonamentów Tractive znajdziecie tutaj: KLIK!
My korzystamy z rocznego abonamentu premium. Daje on możliwość udostępniania lokalizacji rodzinie i znajomym, co w razie, tfu tfu, poszukiwań zwierzaka – może być nieocenione. A umówmy się – zapłacenie raz w roku za spokój ducha 290 zł to nie jest majątek. Bezpieczeństwo jest bezcenne. 🙂 Samo urządzenie to koszt rzędu 199 zł. Naprawdę – dobra cena! 🙂
Ogólna ocena GPS dla psa od Tractive
Używamy Tractive od lipca 2020 i jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Kiedy czasem Foryś przyforysiuje – zawsze powtarzamy sobie w duchu, że GPS po raz kolejny na siebie zapracował. Gdybyśmy mieli kupić dziś lokalizator ponownie – bez cienia zawahania wybralibyśmy ten sam.
Z czystym sumieniem polecamy go też znajomym oraz naszym followersom na Instagramie. Wiemy, że już kilka ogarów i kundelków zostało w niego wyposażonych właśnie dzięki naszej rekomendacji! 🙂 Bardzo nas cieszy fakt, że nie dość, że zostaliśmy obdarzeni zaufaniem przy zakupie, to jeszcze kolejne psiaki są dziś bezpieczniejsze na spacerach! I mogą mieć nieco więcej swojej, psiej wolności.
…a to wszystko bez żadnej współpracy! 😉 Dla nas Tractive to mocne 9/10!
Niespodzianka!
Tak jak podkreślałam – nasza recenzja nie jest materiałem sponsorowanym. Nie mamy żadnej współpracy z firmą i płynących z takowej korzyści. Jednak kiedy już zaczęłam ją pisać – postanowiłam zwrócić się do Tractive z pytaniem, czy mogliby zaoferować nam jakiś symboliczny kod rabatowy dla naszych obserwujących. Po wymianie sporej liczby maili – finalnie otrzymaliśmy taki! Nie mamy pojęcia, czy zostanie wykorzystany – ale jakby choć jedna osoba dzięki nam mogła zrobić zakupy 20% taniej – było warto! 😉
Do końca lutego 2021 możecie korzystać z kodu rabatowego forys_ogarpolski w sklepie online, o tu: KLIK!
Koniecznie dajcie znać, jeśli skorzystacie! 🙂 Jeśli macie jakiekolwiek dodatkowe pytania – chętnie na nie odpowiem – tu w komentarzach, mailowo lub na Instagramie Forysia.
Dzień dobry. Również używam tego lokalizatora i jestem generalnie z z niego zadowolony, ale nie potrafię zrozumieć dlaczego lampki i piszczka nie mogę włączyć jeśli nie znajdujemy się w domu czyli w zasięgu wifi. Macie podobny problem? Czy ja czegoś nie ogarniam? 🙂
chyba trzeba wtedy po prostu wyłączyć tryb oszczędzania energii 😉 my aktualnie mamy problem z trybem LIVE, dziś pisałam do supportu, mam nadzieję, że rozwieją nasze wątpliwości i pomogą rozwiązać problemy 🙂