Pies alergik, o szalenie wybrednym podniebieniu? Tak, to cały Foryś. Dlatego karma dla psa jest u nas tematem-rzeką, nad którym nieustannie musimy pracować. Odkrywanie nowych smaków to must have, by zapewnić różnorodność menu Księciuniowi, zachowując jego przychylność do serwowanych dań, a przy okazji… utrzymując brzuszek w najlepszej kondycji. Nie ma lekko, bo jak coś mu nie przypasuje – to nie ma szans, by się przełamał. Nie tknie i już. Dlatego cieszę się, kiedy odkrywam takie perełki jak karma Mięsne smaki (dawniej: Chico).
Ewolucja w moim podejściu do testowania karm
Jak ktoś nas dłużej obserwuje to wie, że swego czasu opowiadałam się po stronie tych, którzy zachowują ciągłość w stosowaniu jednej karmy. Kiedy Foryś był młodszy wyznawałam zasadę, że nie powinien doświadczać częstych zmian w misce. Niestety, jego wybredność nieco zweryfikowała moje podejście. I choć nadal uważam, że nie powinno się robić z psiego brzucha śmietnika, w którym może wylądować niemal wszystko – wiem, że zbyt długie podawanie takich samych posiłków to nie jest u nas dobry pomysł. Bo Foryś, po prostu, po pewnym czasie uzna: „tego jeść już nie będę”. A jak on sobie coś postanowi, to nie ma siły, by się z tego wycofał.
Kiedyś też wyznawałam zasadę, żeby nie mieszać suchej karmy z mokrą. No cóż, tylko krowa i Foryś zdania nie zmieniają – dziś serwuję Księciuniowi mix, dzięki któremu posiłki mu smakują, waga w końcu jest odpowiednia (bo ciągle brakowało mi kilograma czy dwóch), a kupa na spacerach łatwozbieralna. No i, co niemniej ważne: jestem w stanie to dźwignąć finansowo. I o ile suchą karmę, będącą podstawą forysiowej diety, staram się trzymać maksymalnie długo niezmienną, o tyle otworzyłam się na testowanie mokrych propozycji. I tak ono podjęłam rękawicę i zgłosiłam się do testów karm od Mięsnych smaków w ramach Top for Dog.
Czym zaintrygowała mnie mokra karma dla psa Mięsnych smaków?
Życie z Forysiem stawia poprzeczkę wysoko. Nie ma szans iść na łatwiznę. Trzeba dbać o urozmaicanie posiłków, jednocześnie unikając jak ognia nie do końca jasnych składów. Wystrzegać się kurczaka, wczytywać w etykiety i podawać tylko to, co wzięliśmy na serio pod lupę. Musimy też szukać karm ze stosunkowo niedużą ilością podrobów, bo te, suszone – Foryś dostaje jako smaczki. Często, bo to piesek trenujący.
Dlatego do składu karm Mięsnych smaków podeszłam poważnie. Zanim pomyślałam o zgłoszeniu – sięgnęłam po etykietę. Wybrałam dziczyznę, bo jest jednym z dwóch głównych źródeł białka w forysiowej diecie. I tu, skład na etykiecie prezentuje się następująco: dziczyzna (100%). Wzięli sobie do serca „im krótszy, tym lepszy”, co? 😉 Oczywiście zaczęłam drążyć, co dokładnie to oznacza. Bo to mogło oznaczać przecież rozłożenie na buliony, podroby właśnie itp. Kiedy odkryłam, że to 100% mięsa mięśniowego – zawyrokowałam: ta mokra karma dla psa godna jest forysiowego podniebienia!
Poznajmy deklaracje producenta
Na puszkach Mięsne smaki nie znajdziemy wielu marketingowych elaboratów. Ktoś tu chyba wiedział, że zawartość sama się obroni.
Przeczytamy tu, że karma zawiera 100% mięsa z dziczyzny, ze zwierząt wolnożyjących. Że wyprodukowano ją w Polsce, wyłącznie z lokalnych składników (a dla mnie ta lokalność jest istotna, jak mogę, to wybieram produkty polskie, lokalne). Mięso, trafiające do puszek jest gotowane w sosie własnym, bez dodatków tzw. bulionu. Nie znajdziemy tu żadnych sztucznych konserwantów, kolorantów czy wzmacniaczy smaku. A monoproteinowa kompozycja to dobry wybór dla alergika. No cóż – nic, tylko testować!
Przyznam, że do zawartości forysiowej miski podchodzę bardzo poważnie. Może wstyd się przyznać, ale podejście to jest poważniejsze, niż w przypadku tego, co my sami jemy. Ciekawostka prywatna: Księciunio dostaje od nas czasem coś „nie psiego”. Nie dzieje się to często, ale jak mamy pewność, że coś jest bezpieczne – to czasem skapnie do pyszczka naszego psa. No ale… na serio zanim tak się stanie, jest prześwietlane. I pokazuje to doskonale sytuacja z gór, kiedy jedliśmy z Michałem drożdżówki, które mąż mój dla nas zakupił. Foryś kocha gluten, więc czasem patrzy pełnymi głodu oczami, gdy jemy pieczywo. No i patrzył tak na nas na szlaku. Rzuciłam wtedy do Michała: „myślisz, że mogę mu dać kawałek?”. Na co Michał, z wyraźną dezaprobatą w głosie rzucił: „zwariowałaś?! A wiesz co w tym jest?!”. No, przyznam, że jakoś magicznie te słowa sprawiły, że entuzjazm podczas przeżuwanych akurat kęsów nieco zelżał. 😉
Mokra karma dla psa Mięsne smaki – jak się u nas sprawdziła?
Ale do brzegu! Testy karmy prowadziliśmy zawzięcie, od początku sierpnia. Myślę, że już z czystym sumieniem mogę podzielić się z Wami opinią. Skład jest na medal, o czym już wspomniałam, więc ten element już pominę. Ale co więcej można o tych puszkach powiedzieć?
Wygodne pojemności – 410 g i 850 g
W zależności od wielkości psa – możemy wybrać wielkość puszek, najlepiej do nas pasującą. U nas karma mokra uzupełnia karmę suchą, więc na co dzień otwieramy 410 g, a po te duże sięgamy, kiedy chcemy użyć ich do zabawek na jedzenie.
Konsystencja karmy dla psa Mięsne smaki: 100% dziczyzna
A jak już jesteśmy przy zabawkach na jedzenie – poruszę temat konsystencji karmy. Dziczyzna od Mięsnych smaków ma ją w punkt. Foryś nie przepada za takimi całkiem pasztetowymi, woli gdy karma ma bardziej mięsne oblicze. Wiadomo, zmielone, ale nie na gładką papkę. Tego typu karmy bywają wyzwaniem, gdy chcemy je rozsmarować np. na macie do wylizywania. Tu mamy konsystencję gdzieś po środku. Jest zwarta, mięsna, ale jednocześnie na tyle miękka, że bez problemu zapakujemy ją w konga czy rozpaćkamy na lickimacie. Dobrze miesza się z nią także suplementy. Dla mnie – jest idealna.
Walory smakowo-zapachowe dziczyzny od Mięsnych smaków
Foryś nie należy do psów, które nie odstępują swojego człowieka na krok, gdy ten przygotowuje im jedzenie. Księciunio wyleguje się wygodnie tam, gdzie akurat mu wygodnie, dostojnie czekając, aż mu ktoś zaserwuje śniadanie lub kolację, zgodnie z przyjętym rytuałem. Niezwykle rzadko zdarza się, by pofatygował się do kuchni, zajrzeć, co dla niego wymyśliliśmy.
No i, jak możecie się domyślić, tu właśnie się pofatygował. Wyczuwał otwartą puszkę z drugiego końca mieszkania i zaglądał do kuchni, rzucając nam nieco pośpieszające spojrzenie, gdy przygotowywaliśmy forysiowy posiłek. To nie utrzymuje się cały czas, jak efekt nowości opadł, to Foryś czeka na miskę jak zawsze. Ale przez pierwszy tydzień – meldował się w kuchni bardzo sumiennie.
Z ludzkiego punktu widzenia – karma naprawdę nieźle pachnie. Wcale się nie dziwię swojemu psu, że go zaintrygowała. Myślę, że gdyby Foryś oceniał karmę Mięsne smaki za pomocą jakiejś ludzkiej skali, to pod kątem smakowitości i zapachu dałby jej 10/10. A taka ocena u szalenie wybrednego psa – to nie w kij dmuchał! Zachęcam Was, żebyście sprawdzili u siebie, bo warto.
A jak z dwójką na spacerach?
To, że smakuje – to jedno. Dla mnie ważne jest, żeby karma dostarczała psu składniki odżywcze oraz współgrała z układem pokarmowym. Znalezienie takich puszek, które smakują, a przy okazji dobrze sprawdzają się również później – wcale nie jest u nas takie proste. Ale w przypadku Mięsnych smaków – i tu mamy match!
Przez pierwsze dwa dni testów miałam pewne obawy, co do kupy na spacerach. Była nieco większa, niż wcześniej. Zbieralna, ale wyraźnie luźniejsza. Dałam jednak forysiowemu brzuszkowi chwilę na przyzwyczajenie się. I dobrze! Bo już trzeciego dnia wszystko było w jak najlepszym porządku. I podkreślam – pierwsze dwa dni też ok, ale takie… 8/10, zamiast 10/10. Na szczęście, współpraca karmy z forysiowymi jelitami szybko dobiła do górnej granicy skali.
Ta karma dla psa zostanie z nami na dłużej!
Podsumowując – zdecydowanie polubiliśmy się z Mięsnymi smakami. Pozostaniemy przy niej tak długo, jak tylko kubki smakowe Forysia na to pozwolą. A nawet jeśli trzeba będzie na trochę menu zmienić – do tej dziczyzny na 100% będziemy wracać.
Polecam Wam tę karmę z czystym sumieniem, myślę, że warto spróbować. Jeśli będziecie chcieli zamówić swoje puszki – gorąco polecam skorzystać z naszego kodu rabatowego FORYS10. Daje on 10% zniżki na zakupy na Chicokarma.pl, a dodatkowo – łączy się z innymi promocjami, więc można zgarnąć jedzonko w naprawdę kosmicznie dobrych cenach.
Koniecznie dajcie znać, czy znacie już tę kulinarną perełkę! Zachęcam do kontaktu mailowego i na Instagramie!
[Wpis powstał na bazie współpracy reklamowej z Top for Dog – recenzja karmy mokrej dla psa Mięsne smaki]
Jeden komentarz do “Mokra karma dla psa Mięsne smaki: uczta dla niejadka”