Karmy dla psów to temat rzeka. To, co wiąże się z żywieniem czworonogów ma tak wiele aspektów, że czuję się czasem zagubiona. Sam skład produktu bywa niewiadomą – w ludzkim jedzeniu skład to realny skład, po prostu. A w psim? Regulacje są tak płynne, że nawet enigmatyczne stwierdzenia przechodzą. A my, zwykli psiarze, koniec końców, mimo studiowania etykiet – nie zawsze możemy określić, co właściwie psu podajemy. Gdy nachodzą nas takie wątpliwości – lepiej odłożyć dany produkt i szukać dalej. Tylko… co w końcu wybrać?
Misja: znalezienie mokrej karmy dla książęcego podniebienia alergika
W wielkim skrócie: Foryś okazał się psim alergikiem, nietolerującym (choć bardzo lubiącym!) kurczaka. O tym, jak do tego doszliśmy – napiszę wkrótce osobno. Podstawą diety Księciunia jest sucha karma (jednak wpis o tym, że jada Purizon nieco się zdezaktualizował – teraz jesteśmy na Acanie). Ale potrzebujemy też mokrej – wszak tę właśnie dostaje w kongu lub lickimacie.
Dotychczas dostawał w zabawkach do wylizywania Dolinę Noteci, ale spacerowa dwójka była po niej, delikatnie mówiąc, kiepsko-zbieralna. A jak się okazuje, to wcale nie jest tak, że jak pies je głównie suchą karmę i od czasu do czasu dostaje mokrą – to „gorsza” kupa jest „normalna”.
Super składy, a Księciunio gardzi
Kiedy odstawiliśmy Dolinę Noteci – wpadliśmy w długą przerwę w tak lubianych przez Forysia zabawkach typu kong. Szukałam karm, mających transparentny skład. Zbierałam polecajki od ziomeczków na Instagramie. Wyławiałam, wydawać by się mogło, perełki. I wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że Foryś je co najwyżej powąchał. Potem sama musiałam wygrzebywać je z konga, żeby się w nim nie popsuły.
I wchodzi ona: Animal Island, cała na zielono, z propozycją współpracy
Od razu zaznaczę, że ten wpis, choć opiera się o paczkę, którą otrzymaliśmy w ramach współpracy – nie jest sponsorowany. Współpraca dotyczyła działań na Instagramie, a blogowy wpis to moja własna inicjatywa – bo po prostu chcę podzielić się z Wami refleksjami. I tym, co dobre.
Tracąc już nadzieję na odnalezienie odpowiednika DN, lepiej tolerowanego przez forysiowy brzuszek – dostałam propozycję współpracy od marki, na którą się wcześniej nie natknęłam: Animal Island. Dotychczas wręcz odruchowo odrzucałam karmowe propozycje – co ciekawe, to właśnie karmy najczęściej nam je proponują. Ale skoro i tak czegoś szukałam – zdecydowałam rzucić okiem, zanim odmówię. Mieli w końcu dobry timing. A skład mnie zainteresował.
Uprzedziłam lojalnie markę, że mam wybrednego psa niejadka. A jak nie ruszy karmy, to jej nie pokażę. Zatem, droga marko: ryzyk-fizyk. Może być tak, że mi wyślesz paczkę i będzie ona spisana na straty. W odpowiedzi usłyszałam: „ja wierzę w ten produkt” i dalszą chęć wysyłki nam paczki. Pomyślałam, że podeślą mi ze 2 sztuki na próbę. Ale nie, faktycznie wierzyli w swój produkt i wysłali ogromną pakę, po brzegi wypełnioną puszkami w dwóch smakach, które wybrałam – kaczka i dzik (dostępnych smaków jest więcej).
Mokra karma dla psa Animal Island – Kaczka z marchewką i gruszką
Po odpakowaniu paczki, na pierwszy ogień testów poszła karma z kaczką – mięsem, które stanowi absolutną podstawę diety mojego psa. Księciunio jest ostrożny wobec nowości, więc nie chciałam się od razu zniechęcać dzikiem – w razie czego. Jej skład prezentuje się następująco:
Składniki główne:
80% mięsa z kaczki (60% mięsa mięśniowego, 19% żołądków, 12,5% serc, 8,5% szyj), 15% świeżej marchwi, 3% prosa, 2% gruszek
Składniki analityczne:
10,5% białko surowe, 7,9% tłuszcz surowy, 2,6% popiół surowy, 1% włókno surowe, wilgotność: 76,4%, Wapń: 1,05g/kg, Fosfor: 0,85g/kg, 123,08 kcal/100g substancji oryginalnej
Dobrym znakiem było to, że jak tylko Foryś zwęszył karmę – żywo się nią zainteresował. Niewiele czasu minęło od otworzenia puszki do tego, jak zameldował się w kuchni (do której zazwyczaj nie wchodzi), rzucając mi zaciekawione spojrzenie. Nauczona doświadczeniem z karmami, którymi wzgardził – zdecydowałam się nie pakować jej od razu do konga, tylko dać mu odrobinę „luzem”, na spróbowanie. I… TAK! MAMY TO! Nawet się nie zastanawiał, tylko przystąpił do konsumpcji. Aż mu się uszy trzęsły! Możecie to zobaczyć w rolce na Instagramie: klik!
Resztę puszki zużyłam na konga i lickimatę. Ta druga od razu została podana Forysiowi, a kong trafił do zamrażarki (w tej formie zajmuje na dłużej i u nas doskonale się sprawdza).
Kolejnym etapem testów była kwestia trawienia nowości w diecie. Trochę się obawiałam, jak się okazało – niepotrzebnie. Zero rewolucji żołądkowych, a posprzątanie po psie na spacerze nie stanowiło absolutnie żadnego wyzwania. Dla mnie 10/10!
Z ludzkiego punktu widzenia dodam jeszcze, że ta karma naprawdę nieźle pachnie!
Mokra karma dla psa Animal Island – Dziczyzna z ziemniakami
Po pozytywnych wrażeniach z kaczką – sięgnęłam po dziczyznę. Tu obawy były potrójne – czy Księciunio zdecyduje się zjeść? Czy dwójka dalej będzie ok? I jak zareaguje jego brzuch na nowe mięso?
Jednak zacznijmy ponownie od składu:
Składniki główne:
86% świeżego mięsa z dzika (mięsa mięśniowego), 11% ziemniaków, 1,5% marchwi, 1% witamin i minerałów, 0,5% żurawiny
Składniki analityczne:
16 % białko surowe, 13% tłuszcz surowy, 0,5% włókno surowe, 2,7% popiół surowy, wilgotność: 59%, Wapń 0,4%,Fosfor 0,2%
Dodatki dietetyczne na kilogram:
Witamina A 2800 IU, Witamina D3 180 IU, Witamina E 30 mg/kg
Tu, podobnie jak z kaczką – zapach po otworzeniu puszki szybko zainteresował Forysia. To był pierwszy dobry znak. Jednak pierwszy kęs nie był już tak śmiały – wszak mięso jakieś dziwne, w końcu kaczka to to nie jest.
Zaczął się nasz standardowy rytuał nowości. Księciunio sięgnął po kawałek karmy, następnie go wypluł i zaczął intensywnie obwąchiwać. Zachęcony znanym sobie hasłem „am” – ponownie wziął kęs do pyska. I znowu wypluł. „Oho, chyba nie przejdzie” – pomyślałam sobie. Ale dosłownie po chwili Foryś postanowił mnie zaskoczyć i zjadł karmę, rzucając mi następnie spojrzenie, z którego aż biło pytanie: „dasz jeszcze?”.
Tu schemat był identyczny – napakowanie konga i rozsmarowanie po lickimacie, a następnie test ostateczny na spacerze. I znowu 10/10! Tak właśnie się przekonałam, że mokra karma jako dodatek w diecie „suchej” – wcale nie musi oznaczać gorszej kupy. Rewelacja!
A może jeszcze smaczki do tego?
Poza karmami, w przesyłce od marki znalazły się też smaczki dla psa. Kiełbaski z dzika i kabanosy z kaczki, bo i w tych drobnych przekąskach nie chciałam szaleć ze źródłami mięsa. Te kabanosy są stosunkowo „suche”, a Foryś preferuje mokrzejsze smakołyki. Jakież było moje zdziwienie, gdy pałaszował je ze smakiem! Jedyny minus, jaki zauważyłam to to, że dość trudno się je dzieli na mniejsze części. Łamanie wchodzi w grę tylko na spore kawałki, a krojenie – strasznie je kruszy. Kabanos podarowany psiakowi w całości znika w mgnieniu oka, więc to na pewno nie przekąska na zajęcie go na chwilę. No, ale jakoś je skroiłam i… wszystkie zostały zjedzone na treningach noseworku! Super! Dla mnie jakieś 8/10.
Z kolei za kiełbaski z dzika Foryś dałby się chyba pokroić! To zaskoczyło mnie podobnie, bo mamy w domu różne tego typu kiełbaski, wizualnie do złudzenia podobne (z Sytej Michy, którą lubimy – trufflove i pasty to złoto!) i tych… za nic nie chce wziąć do pyska. I tak sobie leżą otwarte od dłuższego czasu (wyrzucić niby szkoda, ale chyba tak to się musi skończyć), a Foryś zdecydowanie woli być nagrodzony słownie, niż nimi. Te z Animal Island zjadał bardzo chętnie! Nawet prowadził mnie parę razy do klatki, na której leżały, a na spacerach – pyrgał nosem nerkę, w której były (co praktycznie się nie zdarza). Też kroiłam na mniejsze kawałki (tak, jestem z tych wstrętnych ludzi, dzielących smaczki! :D). Nie kruszyły się, ale podział bez noża był niemożliwy. Kiełbaskom z dzika daję 9,5/10.
Tu, tak samo jak przy karmach – nie zaobserwowaliśmy żadnych rewolucji żołądkowych. A składy prezentują się tak:
Kiełbaski z dzika:
Składniki główne:
mięso mięśniowe z dzika 96%, jelito z kolagenu 4%
Składniki analityczne:
białko surowe 56,9%, tłuszcz surowy 27,1%, popiół surowy 4,1%, włókno surowe 1%
Kabanosy z kaczki:
Składniki główne:
mięso mięśniowe z kaczki 98%, jelito z kolagenu 2% (może zawierać śladowe ilości wołowiny)
Składniki analityczne:
białko surowe 55%, tłuszcz surowy 12%, popiół surowy 4,1%, włókno surowe 3,8%
A co tam jeszcze na zwierzęcej wyspie?
Animal Island to nie tylko karmy i smaczki. To też przepiękne akcesoria. Przyznaję się bez bicia: w dużej mierze na współpracę skusiła mnie… szklana miska dla psa z drewnianą podstawką (szkło pochodzi tu z recyklingu). W ofercie interesujące są też świece neutralizujące zapachy. Pachną obłędnie – my zdecydowaliśmy się na aromaty Wanilia Karmel i Czerwone Owoce.
Ale o tych akcesoriach – napiszę kiedy indziej, bo już mnie przeraziła długość tego wpisu. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam! Znaliście wcześniej Animal Island?
Świetna recenzja , będziemy testować i my
Nasz księciunio też ma jakieś inne kubki smakowe i kręci nosem przy jedzeniu ?
Dziękuję! Bardzo miło mi to czytać. Koniecznie dajcie znać, jak się u Was sprawdzi! 🙂 My ostatnio próbowaliśmy z inną karmą… Niestety, musimy utrzymywać zapasy tej, bo Księciunio wzgardza wszystkim innym 😀