fbpx

Nosework: Przez nos do serca psa

Życie z psem to nie tylko napełnianie miski i spacery. To może być niesamowita przygoda, dzięki której odkryjemy świat, o którym wcześniej nawet nie mieliśmy pojęcia! Może to być m.in. świat psich sportów, którego częścią jest nosework. Co to właściwie jest i dlaczego warto? Już wyjaśniam!

Zanim zacznę jednak rozpisywać się o noseworku – chcę pochylić się nad samym zmysłem węchu. Bo to on jest kluczowy w tym sporcie i bez zrozumienia tego, jak działa i jak ważny jest dla psa – nie sposób pojąć aktywności, która tak nam się spodobała.

ABC psiego węchu – wstęp do fascynującego świata zapachów

Trufla,  bo tak nazywa się psi nos, jest jak linie papilarne u człowieka. Nie ma dwóch identycznych psich nosów! Jednak jest coś, co te wszystkie trufle łączy – niesamowity świat zapachów, który nam, ludziom, nawet trudno sobie wyobrazić.

Nikogo nie muszę chyba przekonywać, że jako gatunek jesteśmy wręcz nieudolni węchowo. Nasze nosy, w porównaniu do węchowych maszyn, jakimi obdarzone są psy – wypadają co najmniej blado.

Masz ci rosół

Takim sztandarowym przykładem, który pokazuje różnice w możliwościach węchowych naszych gatunków jest ten z rosołem. Po raz pierwszy usłyszeliśmy o nim na zajęciach Piotra w Nosework Warszawa. Potem natrafialiśmy na niego w różnych artykułach. A całkiem niedawno przypomniała nam o tym całym rosole Basia z Wymarzonego Psa, u której ostatnio zaczęliśmy kształtować swoje noseworkowe umiejętności.

Ów przykład obrazuje potężną umiejętność psa, która polega na odseparowywaniu od siebie zapachów. To sprawia, że na nic nie zdadzą się próby oszukania psiego nosa poprzez maskowanie jakiegoś zapachu innym.

Infografika-komiks o psim węchu
Różnicę między psim i ludzkim węchem doskonale obrazuje przykład rosołu

W chwili gdy ludzie czują zapach jakiejś potrawy – jak przykładowego rosołu, psy wyczuwają każdy jej składnik osobno. Niesamowite, prawda?

A to nie wszystko, czym mogą nas zaskoczyć nosy naszych czworonożnych przyjaciół. Dla mnie zdumiewającym było odkrycie, że oddychanie i analizowanie zapachów jest u nich niezależne. Pies nawet wydychając powietrze może węszyć! Mało tego! Może węszyć każdą dziurką nosa osobno! Prawą zbierać inne informacje, niż lewą. W tym samym czasie! Kosmos? To czytajcie dalej!

Psi Facebook

Tak jak dla ludzi zmysłem, pozwalającym na szybkie poznawanie świata jest wzrok, tak dla psów – to węch ma większe znaczenie. Nam zdarza się czerpać informacje o tym, co słychać u znajomych z mediów społecznościowych (upraszam, wiem!). Z kolei psy dowiadują się, co tam słychać na dzielni, węsząc podczas spaceru. To węszenie jest jak czytanie lokalnej gazety.

Dzięki feromonom zawartym w moczu mogą dowiedzieć się o psach z okolicy naprawdę sporo! Obwąchanie wystarczy, by pies zidentyfikował:

  • wiek,
  • płeć,
  • stan zdrowia,
  • nastrój,
  • fazę cyklu płciowego,
  • ciążę rzeczywistą lub urojoną,
  • a nawet wielkość psa, który przemierzał ścieżkę przed nim!

Tę wielkość może określić dzięki temu, że… psy zazwyczaj obsikują pionowe powierzchnie. A to ułatwia określenie rozmiarów psa, o którym nasz czworonóg zbiera informacje.

Dzięki węchowi psiak może odkryć, że niedługo przed nim daną trasę pokonywał jego najlepszy kumpel, co doda energii w przemierzaniu kolejnych metrów – na spotkanie kompana zabaw. Może też zauważyć, że przed nim idzie osobnik w kiepskim lub nawet bojowym nastroju, co pozwoli podjąć decyzję, by zmienić kierunek spaceru i uniknąć potencjalnego konfliktu. Magia? Czary? Nie, to zapachy, których chyba nigdy nie pojmiemy!

Psi nos w służbie człowieka

Choć wiedza o psach i ich zmysłach wciąż zgłębiana jest przez naukowców i, jak sądzę, wiele mamy jeszcze do odkrycia – już dawno dostrzegliśmy, że współpraca ze zwierzęciem tak hojnie obdarzonym węchem może nam bardzo pomóc w życiu.

Psy pomagały i pomagają myśliwym, policjantom, ratownikom, osobom z niepełnosprawnościami… Tropią zwierzynę, ludzi, wskazują nielegalne substancje, wyszukują ładunków wybuchowych, broni,  pomagają w szukaniu ofiar różnego rodzaju katastrof, mogą ostrzec przed atakiem choroby. Uświadamiając sobie to zauważymy, że pies to nie tylko Fafik-przyjaciel, spoglądający na nas z kanapy i wesoło merdający ogonkiem, gdy wracamy do domu.

Ale co to jest ten nosework?

Praca psów policyjnych była inspiracją do rozwoju sportu kynologicznego, jakim jest nosework. I tu przejdziemy już do sedna dzisiejszego wpisu.

Najprościej rzecz ujmując – nosework to detekcja zapachów i wskazywanie ich przewodnikowi. Tak, jak psy policyjne wskazują swoim partnerom na służbie to, do czego są szkolone – tak nasi czworonożni przyjaciele mogą wskazywać nam próbki z zapachem cynamonu, goździka i pomarańczy.

Dla kogo jest nosework?

Nosework to bardzo uniwersalny sport. Bazuje na naturalnych predyspozycjach psiaków, więc odnajdują się w nim zarówno psie dzieciaki, jak i seniorzy. Niezależnie od wielkości, stopnia aktywności i tym podobnych.

Czy zatem jest to coś dla Ciebie? Jeśli masz psa, potrafisz wygospodarować w swoim grafiku trochę czasu na ćwiczenia i chcesz zapewnić swojemu futrzastemu przyjacielowi trochę aktywności – jak najbardziej!

Dlaczego warto postawić na nosework?

Pobudzanie psiej głowy do pracy to coś, co każdy psiarz robić powinien. Stymulacja mózgu sprawia, że psiak dłużej jest aktywny i najzwyczajniej w świecie później się starzeje. Nie różnimy się tu szczególnie od naszych zwierzaków. Ale to nie wszystko! Nosework jest sportem, który buduje pewność siebie, uczy samodzielności, skupiania się i wyciszania. Jeśli dla kogoś to wciąż za mało – kolejnym argumentem za rozpoczęciem noseworkowej przygody może być to, czego sport uczy nas, ludzi.

A zdecydowanie uczy nas lepszej obserwacji własnego psa. Błyskawicznego czytania sygnałów, które nam wysyła. Dzięki wspólnym treningom poprawia się też nasza komunikacja i zdecydowanie umacniają się relacje.

Myślę, że nosework jest sportem, z którego płynie wiele zalet. Nie dostrzegam jego żadnych wad. Dla mnie to wystarczający powód, dla którego warto dać mu szansę.

Nosework w Polsce

Chcąc na poważnie podejść do noseworku – warto wiedzieć, że w naszym kraju działają aktualnie dwa stowarzyszenia, które zajmują się tym sportem: Nosework Polska oraz Polska Liga Nosework. Oba mają swoje regulaminy, które określają zasady, obejmujące zawodników. Warto wybrać jedno z nich i uczyć przyszłego zawodnika według określonych reguł. My, rozpoczynając swoją przygodę z noseworkiem, trafiliśmy do miejsca działającego według zasad Polskiej Ligi Nosework i to z jej regulaminem się zapoznaliśmy bardziej szczegółowo. Aby dowiedzieć się, jak wyglądają testy zapachowe i zawody – zajrzyjcie tutaj: Regulamin Polskiej Ligi Nosework. Nie mamy tego jeszcze za sobą, bo dopiero raczkujemy w tym sporcie. Wszystko jednak wskazuje na to, że potencjał w nosie Forysia drzemie przeogromny i już rozglądamy się za testami, które będą organizowane w dogodnym dla nas czasie i miejscu. Jak tylko przejdziemy ten proces – na pewno podzielimy się wrażeniami! Przejdźmy jednak na razie do tego, czego doświadczyliśmy na własnej skórze.

Jak rozpoczęliśmy swoją przygodę z noseworkiem

Nosework nie stawia nam szczególnych barier na początku. Próbki zapachowe można zdobyć w większości sklepów spożywczych, a w Internecie jest mnóstwo poradników o tym, co z nimi zrobić. Ja jednak lubię czasem, kiedy w tym psim świecie ktoś poprowadzi mnie za rękę. Od początku podejrzewałam, że to będzie sport, który spodoba się naszemu Księciuniowi i nie chciałam popełnić błędów, z których później trudno byłoby nam się wycofać. W końcu nie chciałam od samego początku poprzestawać na samej zabawie! W mojej głowie kiełkowała myśl, że kiedyś podejdziemy do zawodów. Dlatego zapisałam nas na zajęcia do trenera. To był strzał w 10!

Pierwsze doświadczenia z noseworkiem

Pierwsze kroki w noseworku stawialiśmy w miejscu znalezionym nie gdzie indziej, jak na Instagramie – wspomnianym już wyżej Nosework Warszawa. Jednak na zajęciach w tym miejscu byliśmy dosłownie kilka razy. Rozwijająca się pandemia sprawiła, że mocno ograniczaliśmy kontakty z ludźmi (kwarantanna z psem w bloku to najczarniejsza z wizji). Był też jeszcze jeden problem: kiedy zaczynaliśmy – bardzo mało jeździłam samochodem. Poruszanie się nim po Warszawie było dla mnie stresujące, a do mistrzyni parkowania było mi, delikatnie mówiąc – daleko. A zajęcia odbywały się w miejscu, gdzie to parkowanie do najłatwiejszych nie należało. Dodatkowym problemem był fakt, że Foryś nie przemierzał na własnych łapach dużych odległości w miejskim zgiełku.

Po kilku miesiącach zamarzył mi się powrót do treningów pod okiem trenera. Sytuacja, dotycząca zmotoryzowania nieco się zmieniła, bo dziś już poruszam się autem praktycznie codziennie. Jednak nadal – potrzeba mi było miejsca, gdzie nie dość, że zaparkuję z łatwością, to od samochodu do miejsca treningu nie będzie dzieliła mnie zbyt duża odległość. Chciałam miejsca, które nie przysporzy Księciuniowi stresów i pozwoli na czerpanie korzyści z treningu bez ryzyka zamknięcia się na cokolwiek po strzeleniu focha za uliczny zgiełk. I tak znalazłam Wymarzonego Psa, do którego teraz zaglądamy i pod okiem Basi uczymy się dogadywać przy odnajdowaniu zapachów.

Foryś vs. nosework – jak w sporcie odnajduje się Księciunio

Foryś na zajęciach radzi sobie świetnie. Przynajmniej tak mi się wydaje, a nikt nie wyprowadza mnie z błędu. ? Zdarzyło mu się nawet nas porządnie zaskoczyć, gdy zakładaliśmy, że postawione przed nim zadanie może okazać się zbyt trudne. Jego nos to potężna maszyna, która bez trudu znajduje to, czego szuka! Do tego błyskawicznie załapał, o co w tym całym noseworku chodzi.

Ogar polski na treningu nosework
Foryś z Gończaków na treningu nosework

Jedynym problemem, z jakim się borykamy, to jego „łapność”. Jeśli próbka umieszczona jest nisko – kusi go wskazywanie jej łapą. A umówmy się – przyfasolenie w pojemnik nie jest ani precyzyjne ani… stuprocentowo bezpieczne dla owego pojemnika. W tym miejscu warto podkreślić, że na zawodach zniszczenie próbki skutkuje dyskwalifikacją, więc nie pozostawimy tego zamiłowania samemu sobie. ?

Jak nosework wpływa na Forysia

Jeśli obserwujesz nas na Instagramie – zapewne wiesz, że Księciunio nie należy do najbardziej pewnych siebie psów. Przy wyborze aktywności dla niego zwracam szczególną uwagę na te, które mogą tę pewność siebie wesprzeć. Między innymi dlatego to właśnie nosework tak mnie zaciekawił. Już po kilku treningach można zauważyć, że pojawiają się zamierzone efekty. Serce rośnie!

Jednak to nie wszystko. Ostatnio, gdy dojechaliśmy do Wymarzonego Psa – w Forysia wstąpiła jakaś zupełnie nowa energia. Kiedy połączył kropki i odkrył, że zaledwie kilka kroków dzieli go od namiotu, w którym odbywają się treningi – sprawiał wrażenie oszalałego z radości. Ile sił w łapach popędził przed siebie, skakał, biegał i nie mógł się wręcz doczekać, kiedy w końcu zaczniemy. To chyba najlepiej pokazuje, że nosework to strzał w dziesiątkę. Pomijając już te wszelkie sportowe ambicje – to po prostu świetna zabawa dla Forysia.

Wśród rzeczy, za które lubię ten sport warto też wymienić zmęczenie psa! Po niespełna godzinie węszenia Foryś dosłownie pada. Kiedy wracamy z treningu – chrapie w samochodzie niemiłosiernie! A i po dotarciu do domu – pół dnia odsypia. Żadne zmęczenie fizyczne nie może się temu równać.

Jest jeszcze coś. Nie jestem pewna, czy to zasługa treningów czy po prostu tak się złożyło, ale odkąd regularnie ćwiczymy – Foryś częściej ma pyszny nastrój. Chętniej się z nami bawi, a motywacja na jedzenie nieco wzrosła.

Komu poleciłabym nosework? Każdemu. Bez wyjątku! Zachęcam do śledzenia naszych postępów na Instagramie. A gdy tylko pójdziemy o krok dalej i będziemy już po testach zapachowych i pierwszych zawodach – na pewno podzielę się wrażeniami i tutaj. Trzymajcie kciuki!

Jeśli masz do nas jakieś pytania – śmiało korzystaj z zakładki Kontakt! Zachęcam też do podzielenia się swoimi przemyśleniami na temat psiego węchu i samego noseworku w komentarzach.

Jeden komentarz do “Nosework: Przez nos do serca psa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *